Zanim stałem się geniuszem i okrzyknięto mnie najwybitniejszym kompozytorem w historii, byłem dzieckiem, od najmłodszych lat pasjonowała mnie muzyka i granie, najpierw na klawesynie, i muszę przyznać, że byłem w tym naprawdę dobry! Tak dobry, że wielcy i wpływowi ludzie zaczęli mnie zapraszać, bym grał dla nich koncerty oraz komponował utwory, a moi rodzice wprost pękali z dumy i postanowili zrobić wszystko, by pomóc mojej karierze. I tak zaczęła się nasza podróż po Europie. Koncertowałem w Monachium, Wiedniu, grałem dla arystokracji, a nawet samego cesarza i cesarzowej!
Czasami byłem zmęczony, musicie wiedzieć, że podróżowanie w XVIII wieku to nie to samo co współcześnie, a w dodatku bywało, że brakowało nam pieniędzy… Moje dziecięce i nastoletnie lata to czas ciągłych podróży, koncertów i poznawania wpływowych ludzi. Jako dwudziestokilkulatek byłem już w pełni świadomy swojego talentu, pojawiły się pierwsze zauroczenia, ale też smutki jak np. śmierć mojej ukochanej mamy.
Mając 25 lat, postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i zrezygnowałem z posady u biskupa Colloredo, który chciał mną sterować. Kolejne lata spędziłem w Wiedniu, gdzie poznałem moją wspaniałą żonę Konstancję i rozpocząłem życie jako mąż i ojciec. Byłem cenionym i wielbionym kompozytorem, ale nie zawsze wiązało się to z dobrobytem. Bywało różnie, ale cały czas tworzyłem i starałem się być w tym najlepszy. Niestety, nadeszła szybka i nagła choroba i tak moje życie dobiegło końca.
Chcecie poznać więcej szczegółów z mojego życia? Nic prostszego, sięgnijcie po tę książkę. A ja, Mozart, życzę wam przyjemnej lektury!
Zobacz fragment książki